Share This
Echomaniacy
Trzynastu braciom śniło się że są władcami echa
Ufni w spełnienie rojeń swych nie przeczuwali pecha
Marzeniem tym sycili się, że echem się wyręczą
Wówczas swą pracą jako drwale nigdy się już nie zmęczą
Podjęli wówczas próbę sił, by uśpić czujność echa
A wówczas schwytać je na śnie, w tym tkwiła ich pociecha
W coraz to dzikszy wpadali szał gdy sen im się nie ziszczał
Nie rozważali myśli tej, że to chybiony wystrzał
Hukało echo śmiechem pustym w głębinie leśnej głuszy
Drwiąc z ludzkiej naiwności i ułomności duszy
Gdy drwale już wycieli bór, to echo w nim umilkło
Pojęli wówczas własny błąd , że sen był złudą tylko
Topory wbili w pniaki drzew inne obsiedli kołem
Pomarkotnieli widząc to co było ich mozołem
Smutek ich przejął oraz lęk że są igraszką losu
Ale czyż nie mógł wcześniej rozsądek dojść do głosu
Czy dopiero po stracie człowiek mądry być musi
Czy też wcześniej o głębszą konkluzję pokusi
Problem ten od zarania dziejów dręczy ludzkość całą
Czy wyzwoli się z niego kiedyś – mam obiekcję niemałą.